niedziela, 2 października 2016

Trudne początki na greckiej wsi

Początki mojego życia na greckiej wsi nie należały do najłatwiejszych. Miałam 22 lata i pojechałam z dwoma walizkami do Wasilisa. Układało się nam pięknie, w końcu byliśmy razem, Wasilis miał dobrą pracę, zaczęliśmy remont naszego mieszkania. Ja nie znałam greckiego i jak on był w pracy to w sumie nie miałam co robić. Z teściową się nie potrafiłam za bardzo dogadać, no bo jak... Wieś jest bardzo mała, nikogo prawie tam nie znałam, za ja byłam na językach wszystkich ☺.  Powoli jednak zaczęłam się otwierać i wychodzić. Poznałam Niki - pół niemkę, pół greczynkę, która miała też męża Greka i sklep razem z pocztą w Omolio. Do niej zaczęłam chodzić na kawę bo mogłam sobie z nią po niemiecku porozmawiać. A że ona wychowała się w Niemczech, pomogła mi zrozumieć jak żyją grecy i co myślą. Ona dla nich też była inna, tak jak ja. Tak stałyśmy się przyjaciółkami i jesteśmy nimi do dziś. Dlatego wybraliśmy ją też na naszego świadka na ślubie.  Szczerze mówiąc inne greczynki ze wsi co prawda miło mnie pozdrawiały, ale tak na prawdę nie chciały poznać. Miały swoje własne kręgi i spędzały czas na piciu greckiej kawy i plotkach. Tak więc też odpuściłam sobie. Poznałam jeszcze Sylwię z Wrocławia, która też mieszka w Omolio i na początku to mi wystarczało. Dużo rzeczy było innych niż u nas w Polsce i musiałam się do nich przyzwyczaić, czułam trochę presję teściowej, że powinnam robić tak a nie inaczej, ale nie dałam się.  Na początku powiedziała mi że mam sprawdzać, które ubrania wasilisa są do prania i czyścić mu buty i bardzo ale to bardzo chciała ze mnie zrobić osobę prawosławną. Na początku chodziłam z nią do cerkwi, ale jak się zorientowałam, że chodzimy tam po to żeby pokazać ubrania i jak zaczęła mi mówić co mam założyć to spasowałam. Pranie nie mogło wisieć dłużej niż jeden dzień na sznurku bo co sąsiadki pomyślą, a już jak wzięłam do domu kota to się dopiero nasłuchałam. Że kot ma choroby, że jest brudny i... Że jak się połknie jego sierść to puści w żołądku korzenie ☺.  No i jedzenie. Nad tym bolałam na początku bardzo bo nie miałam jeszcze kuchenki i musieliśmy jeść to co teściowa ugotuje, czyli zupę fasolową czy soczewicę z masą oliwy z oliwek, mięso kozie, szpinak z ryżem... Dla mnie jedzenie greckie jest pyszne ale moja teściowa była bardzo skąpa jeżeli chodzi o przyprawy. Ogólnie powoli się docieraliśmy i przyzwyczajaliśmy do siebie. Powoli zaczęłam rozumieć i mówić po grecku. Teraz jak to sobie przypomnę wydaje mi się to takie zabawne i słodkie, takie błache codzienne problemy. Wtedy Grecja nie miała jeszcze kryzysu gospodarczego i bardzo dziwiło mnie, np. kupowanie drogich ubrań i chwalenie się tym, albo hasła np : "wiesz, że sąsiadka Maria kupiła sobie firany za 5 tysięcy euro?" . Rozbrajało mnie to i śmieszyło. Ale ja sobie żyłam z Wasilisem po swojemu. Tak po między greckimi i polskimi tradycjami. Wasilis nigdy nie był bardzo "grecki", dlatego też nie naciskał mnie na na kultywowanie greckich tradycji i na grecko - wsiowy tryb życia. Zawsze byliśmy trochę obok. Tak w sumie to nie pasowaliśmy do tej wsi oboje. To ja później zaczęłam być bardziej grecka niż on.  Fajne wspomnienia mam z tamtego okresu, miałam dużo czasu i dobrze mi było. Cdn 

6 komentarzy:

  1. Ciesze sie ze bedzie dalszy ciag zycia i przezycia w Grecji.Firany za 5 tys.euro mysle ze to tylko metamorfoza.Grecy kochaja zyc na wysokiej stopie.Nie wyobrazaja sobie zycia za tyle euro dziennie co musi nam wystarczac.Nic dziwnego ze wiecej dlugu niz wlosow na glowie.W kazdym badz razie ciesze sie na dalsze opowiadania.Przeczytam w listopadzie bo teraz wyjezdzam na 5 tygodni.Pozdrawiam i slonka na codzien zycze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marta, od kilku tygodni chciałam zapytać Cię m.inn. o to, co napisałaś powyżej. Proszę odezwij się na mojego maila ikhypatia@gmail.pl , mam dla Ciebie zlecenie i prosbę Iwona K-T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Iwono wysłałam pani maila wczoraj

      Usuń
    2. Przepraszam za podanie błędnego adresu; prawidłowy to ikhypatia@gmail.com
      Pozdrawiam i czekam na wiadomość Iwona K-T

      Usuń
  3. Jak zwykle cudownie czyta się Pani opowieści. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Gorąco pozdrawiam ☺. Salomea

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż za blog!czekam na dalszy ciąg:)

    OdpowiedzUsuń