Przyszła pora na ostatnią, trzecią część mojej przygody z Grecją. Po wakacjach wyjechałam na rok do Niemiec jako au-pair. Na święta Bożego Narodzenia przyjechałam do Polski i wtedy też pierwszy raz przyjechał Wasilis. To było trochę śmieszne bo nie był kompletnie przygotowany na mroźną polską zimę. Przyjechał w skórzanej kurtce i musiałam mu dać o wiele za dużą kurtkę brata. Kupiliśmy czapkę, szal i rękawiczki. Pojechaliśmy wtedy do Krakowa i Wieliczki, Wasilis pierwszy raz bawił się na sylwestrze. Odwiedził mnie później jeszcze dwukrotnie w Niemczech, a ja pojechałam na święta wielkanocne do niego. Potem poszlam na 2 lata do szkoły policealnej. W tym czasie odwiedziliśmy się z Wasilisem bardzo dużo razy. To był trudny czas dla nas i liczyłam dni aż w końcu skończę szkołę, wyjadę do mojego ukochanego i nowego domu na greckiej wsi. Nareszcie w 2006 roku ten czas nadszedł. Miałam wtedy dużo czasu, Wasilis pracował a ja urządzałam nasz dom, może nie mieliśmy dużo na początek, ale robiliśmy wszystko sami i byliśmy szczęśliwi... Oczywiście moje początki na greckiej wsi nie były kolorowe ale o tym innym razem.
Piekna ciekawa historia.Szkoda ze to juz ostatni odcinek.Teraz przydal by sie odcinek o przygotowaniach do slubu,od momentu zarenczyn.
OdpowiedzUsuńMoze da sie Pani namowic na ciag dalszy?.
Marto, czytam Pani historię z łezka w oku. Usmiecham się do wspomnień sprzed dokładnie 30 laty, które mimo upływu czasu i różnicy pokoleń są miejscami bardzo podobne; nawet miejsce zdarzeń jest pobliskie-Larisa. Życzę Pani szczęscia i radosnych zaskoczeń od losu.
OdpowiedzUsuń